Podcast z audycji Poranek Radia TOK FM - Weekend - Karolina Głowacka. Karolina Głowacka. Gośćmi audycji byli: Piotr Stanisławski. Dostępna transkrypcja. Temat: Potrzeba pieniędzy na rekonstrukcję czaszki gigantycznego gada sprzed 205 milionów lat Tajemnica morderstwa sprzed 20 lat. Do sądu trafił akt oskarżenia. tvn24 Joanna Sendecka zginęła 30 sierpnia 1994 r. Ta zbrodnia owiana była mroczną tajemnicą przez 20 lat i wygląda na to Serio będą mówić o stworzeniach sprzed milionów lat jako o Polskich? @el_husariante: nie zapominaj ile lat jest polska za krajami zachodnimi Wersja Polska. 15.11.2023 PL EN. Menu. Strona główna; Aktualności; Pompeje sprzed setek milionów lat 15.07.2012 aktualizacja 15.07.2012. Ten artykuł można Choć pierwsze duże zwierzęta latające były ważkami i ponad 300 milionów lat temu miały do 70 cm rozpiętości skrzydeł, to dość szybko czas dużych owadów się skończył. Już bowiem 252 miliony lat temu z lądowych gadów powstali pierwsi szybownicy, a w przestworzach pozostały jedynie owady o rozmiarach podobnych do dzisiejszych. Jeżowce znajdowane są tam w skałach kredy, liczących około 90 milionów lat. Północna i centralna Polska. Pancerze jeżowców spotykane są niekiedy w osadach polodowcowych. Zostały one przyniesione z rejonów położonych dalej na północ przez plejstoceński lądolód, który dotarł na tereny naszego kraju ze Skandynawii. MSjA3MB. Środek Australii, skalna formacja Browne – to właśnie tam miało miejsce przełomowe odkrycie naukowców. Zespół australijskich geologów odkrył maleńkie ślady organizmów prokariotycznych oraz glonów. Odnaleziono je w kryształach halitu sprzed 830 milionów lat. Okazuje się, że niektóre z tych mikroorganizmów mogą jeszcze żyć. To odkrycie, które może pomóc w lepszym poznaniu i zrozumieniu świata w halicie z formacji skalnej BrowneŹródło: S. Schreder-Gomes, "Geology", fot: S. Schreder-Gomes, "Geology"Odkrycie śladów starożytnych glonów i jednokomórkowych organizmów prokariotycznych jest spektakularne dla nauki nie tylko z powodu potencjalnego życia. Nigdy dotąd nie badano halitu pod kątem poznania środowiska starożytnych wód słonych. Wcześniej pochylano się jedynie nad organizmami, które odcisnęły się w formacjach skalnych, np. łupkach. Tym razem jednak pod obserwację wzięto halit, czyli po prostu sól kamienną (chlorek sodu). Halit konserwuje materiał organiczny w inny sposób niż łupki, dzięki czemu odnalezione organizmy wyglądają zupełnie inaczej niż te, które odkrywano do tej pory. To z kolei otwiera przed naukowcami nowe, nieznane dotąd możliwości poznawcze. Gdy w słonej wodzie tworzą się kryształy, mogą powstawać tzw. inkluzje płynne, czyli niewielkie ilości wody uwięzione w środku. Są to pozostałości wód macierzystych, z których wykrystalizował halit. Dzięki temu można wyodrębnić z soli nawet takie informacje jak temperatura wody sprzed milionów lat, jej chemia, a nawet temperatura atmosferyczna, jaka panowała w momencie powstawania minerału. Co więcej, takie słone środowiska okazały się siedliskiem dla bakterii, grzybów i glonów. To właśnie ich ślady odkryła ekipa naukowców, sugerując, że niektóre z nich mogą nadal żyć. Wyjątkowa metoda badawcza Odkrycie, o którym mowa, miało miejsce w centrum Australii, na terenie formacji skalnej Browne. Mimo że obecnie jest to teren pustynny, kiedyś znajdowało się tam starożytne słone morze. Naukowcy z West Virginia University do badania i analizy inkluzji płynnych w halicie wykorzystali mikroskop polaryzacyjny oraz petrografię światła ultrafioletowego. Zastosowana metoda okazała się nieinwazyjna, dzięki czemu w żaden sposób nie uszkodziła badanego materiału. Datuje się, że wydobyte minerały wykrystalizowały się nawet 830 milionów lat temu. - Badanie optyczne należy uznać za fundamentalny krok w każdym badaniu biosygnatur w starożytnych skałach. Pozwala to poznać kontekst geologiczny mikroorganizmów przed dalszymi analizami chemicznymi lub biologicznymi i stanowi cel dla takich analiz - wyjaśnia zespół a życie pozaziemskieOdkrycie związane z halitem poszerza możliwości poznawcze nie tylko w przypadku badania historii naszej planety. Pokaźne złoża halitu znaleziono również na Marsie, co sugeruje, że niegdyś istniały tam duże zbiorniki wodne. Być może wkrótce uda się odkryć ślady życia także na Czerwonej Planecie, zwłaszcza że badania w żaden sposób nie zniszczą pobranych z kosmosu próbek. Szczegółowe wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie "Geology". Przypadkowe odkrycie izraelskiego nurka. Starożytne przedmioty leżały 150 metrów od brzeguOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści. Jak podkreślają naukowcy, w okresie syluru, kiedy doszło do rzeczonych pożarów, roślinność pojawiała się na Ziemi jedynie tam, gdzie miała stały dostęp do wody. Tam, gdzie okresowo ląd wysychał, roślinności nie było. Co więcej, ówczesna roślinność nie była zbyt imponująca, bowiem wyższe partie roślinności sięgałyby człowiekowi co najwyżej do byśmy sobie chcieli wyobrazić krajobraz sprzed ponad 400 milionów lat, musielibyśmy sobie wyobrazić przede wszystkim grzyby, a nie drzewa. Grzyby natomiast były w stanie osiągać wysokość nawet dziewięciu przekonują, że to właśnie w tym okresie pojawiła się na Ziemi pierwsza roślinność lądowa, której skamieliny znajdujemy po dziś dzień. Tam, gdzie znajdujemy roślinność, tam możemy spodziewać się też pożarów, wszak do ich powstawania wystarczy roślinność, przypadkowy piorun i tlen w atmosferze do podtrzymania płomieni. Nic więcej nie że naukowcom udało się odkryć depozyty węgla drzewnego sprzed 430 mln lat, wskazuje, że w atmosferze Ziemi znajdowało się wtedy co najmniej 16 proc. tlenu, przy czym możliwe, że było go nawet więcej niż obecnie (21 proc.). Co więcej, ów węgiel jest dowodem na to, że 430 mln lat temu roślinności musiało być na Ziemi wystarczająco dużo, aby podtrzymać długotrwałe pożary. Skoro roślin musiało być dużo, to i proces fotosyntezy w ich liściach mógł znacząco przyczyniać się do wzrostu ilości tlenu w atmosferze Ziemi. Analogicznie długotrwałe pożary przyczyniły się do intensyfikacji cyklu węgla i fosforu w swoją drogą warto przypomnieć, że 430 mln lat temu świat wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie. Regiony, w których znaleziono wyżej wymieniony węgiel drzewny, dzisiaj leżące na terenie Walii i Polski, podówczas znajdowały się na mikrokontynentach odpowiednio Awalonii i Baltiki, które połączyły się ze sobą w późnym ordowiku. Warto tutaj przypomnieć, że pierwsze dinozaury pojawiły się na Ziemi dopiero 200 mln lat teraz pożar jest najstarszym pożarem, którego dowody udało się odkryć i bije poprzedni rekord o całe 10 milionów lat. Informacje uzyskane na podstawie takich znalezisk pozwalają naukowcom odtwarzać informacje o roślinności istniejącej na powierzchni nasze planety oraz o składzie chemicznym jej atmosfery setki milionów lat temu. Wysokie góry, głębokie zapadliska i równikowe lasy Około 330 milionów lat temu morze ustąpiło z niemal całego terenu dzisiejszej Polski. W rejonie Dolnego Śląska powstawały wysokie góry, a na ich przedpolu – olbrzymie zapadliska tektoniczne, których dno stale się obniżało. Europa znajdowała się w rejonie równika, a w gorącym i wilgotnym klimacie rosły bogate lasy karbońskie. Szczątki roślin gromadziły się w zapadliskach, tworząc złoża węgla kamiennego, eksploatowane dzisiaj na terenie Polski i Europy Zachodniej. Karbońskie lasy, które porastały południową Polskę w karbonie. Szczątki tych roślin dały początekbogatym złożom węgla kamiennego (rys. Edyta Felcyn). Ogromne widłaki Największymi roślinami karbońskich lasów były widłaki. Dzisiaj są one niepozorne, jednak w karbonie dorastały nawet kilkudziesięciu metrów wysokości! Najbardziej znane rodzaje widłaków sprzed ponad trzystu milionów lat to Lepidodendron (na rysunku po lewej) oraz Sigillaria. Choć podobne do współczesnych drzew nago- oraz okrytonasiennych, karbońskie widłaki znacznie się od nich różniły. Ich wielkie pnie, osiągające dwa metry średnicy, były wewnątrz puste. W związku z tym w węglu kamiennym są one zachowane nie jako wielkie walce, ale jako silnie spłaszczone, płaskie “deseczki” z charakterystyczną ornamentacją, zaprezentowaną poniżej. Paprocie nasienne Tak jak widłaki i skrzypy, paprocie nasienne dorastały w karbonie olbrzymich rozmiarów. Na terenie dzisiejszej Europy żyły one jednak wówczas w cieniu przedstawicieli dwóch pierwszych grup, niekiedy wspierając się na ich pniach. Preferowały obszary mniej wilgotne, unikając bezpośredniego sąsiedztwa koryt rzecznych, gdzie dominowały kalamity. Kalamity (skrzypy) Kalamity to wymarłe rośliny należące do skrzypów. W odróżnieniu od dzisiejszego skrzypu często osiągały kilka metrów wysokości, a ich łodygi były grubymi, choć pustymi w środku, pniami zachowującymi segmentację charakterystyczną dla skrzypów. W karbońskim lesie preferowały stanowiska wilgotne, położone na równi zalewowej, w pobliżu koryt rzecznych. Kordaity Kordaity były najbardziej nowoczesnymi roślinami karbońskiego lasu. Należały do nagonasiennych (nagozalążkowych), które są dzisiaj reprezentowane przez rosnące w Polsce drzewa szpilkowe, a także przez bardziej egzotyczne araukarie, sagowce i miłorzęby. Karbońskie kordaity były drzewami o wysokości kilku metrów, rosnącymi przede wszystkim na obszarach nieco wyniesionych i bardziej suchych niż preferowane przez widłaki, a zwłaszcza skrzypy. Skamieniałości roślin z karbońskiego lasu Skamieniałe pnie lepidodendronów można rozpoznać dzięki charakterystycznemu, rombowemu wzorowi widocznemu na ich powierzchni. Są to regularnie rozmieszczone blizny liściowe, czyli ślady po liściach wyrastających wprost z pnia. Podobny wzór widoczny jest również na powierzchni pni sygilarii – innego rodzaju karbońskich widłaków, który z tego powodu jest też nazywany “drzewem pieczęciowym”. A to skamieniałość sygilarii – drzewa pieczęciowego, tak jak rodzaj Lepidodendron zaliczanego do widłaków. Skamieniałe liście paproci nasiennej z karbonu. Takie liście są jednymi z najczęstszych skamieniałości znajdowanych w węglu kamiennym. Niestety, o wiele rzadziej znajdowane są pozostałości pni paproci, w efekcie czego przez wiele lat roślinom tym nadawano więcej niż jedną nazwę rodzajową – osobno dla liści i łodyg, których długi czas nie potrafiono rekonstruować w całości. Pień kalamita z karbonu okolic Nowej Rudy (Dolny Śląsk). Oprócz ornamentacji ciągnącej się wzdłuż pnia można również zaobserwować typową dla skrzypów poprzeczną segmentację, pozwalającą na odróżnienie ich pni i łodyg od kordaitów. Widłaki karbońskie posiadały systemy korzeniowe składające się z grubych, płożących się nad powierzchnią gruntu pędów, nazywanych stygmariami (na zdjęciu), z których w miejscu widocznych na fotografii blizn wyrastały właściwe “korzenie”. Kordaity były jednymi z pierwszych roślin nagonasiennych, do których dzisiaj należą na przykład szpilkowe. Ich długie liście (na zdjęciu) są częstymi znaleziskami w skałach okresu karbońskiego. Okaz widoczny na fotografii ma 21 cm szerokości. Wysokie góry, zbiorniki gorącej magmy i granity W karbonie na terenie współczesnej Europy, w tym także w rejonie Dolnego Śląska, wypiętrzył się wielki łańcuch górski. Głęboko pod ziemią powstały wielkie zbiorniki przetopionej materii skalnej, czyli magmy. Na powierzchni tworzyły się wulkany. To właśnie te silne ruchy górotwórcze, określane mianem orogenezy waryscyjskiej (hercyńskiej) doprowadziły do ustąpienia morza z obszaru dzisiejszej Polski i umożliwiły bujny rozwój lasów równikowych. Schemat jednej z wielkich komór magmowych, które powstały w karbonie na terenie Dolnego Śląska. W zbiornikach tych znajdował się przetopiona materia skalna, która po ostygnięciu krystalizowała tworząc skały zaliczane do granitoidów, w tym granity. W pustych przestrzeniach powstałych w wyniku odprowadzenia gazów z komory magmowej krystalizował kwarc oraz inne minerały, tworząc piękne geody i druzy, czyli wypełnienia pustek odpowiednio okrągłych i nieregularnych. Rys. Edyta Felcyn. W pustkach komory magmowej tworzyły się piękne kryształy minerałów, najczęściej kwarcu (na zdjęciu). Imponują one doskonałością form oraz różnorodnością barw. Przezroczyste kryształy kwarcu określane są mianem kryształu górskiego, fioletowe – ametystu, ciemne – krawcu dymnego, a czarne i nieprzezroczyste – morionu. Skały, które wykrystalizowały w karbońskich zbiornikach magmy, to granity lub – szerzej – granitoidy. Są one cenionym kamieniem budowlanym i dekoracyjnym, stąd też płyty chodnikowe, progi, cokoły i posadzki wykonane ze skał granitoidowych powstałych karbonie można znaleźć niemal w każdym polskim mieście. Kryształy tworzyły niekiedy duże nagromadzenia. Jeśli znajdują się one w okrągłej lub owalnej pustce, wypełniając ją niemal całą, to całość określamy mianem geody. Wypełnienia nieregularnych pustek noszą nazwę druz. Niekiedy znajdowane są tylko fragmenty geod i druz lub liczne kryształy narosłe na prawie płaskiej powierzchni skały – wówczas określamy je mianem szczotek. Najpiękniejsze wychodnie granitów karbońskich Dolnego Śląska – czyli miejsca, gdzie skały te znajdują się na powierzchni – można obejrzeć w Karkonoszach. Z granitu karkonoskiego, który powstał w trakcie orogenezy waryscyjskiej w podziemnych zbiornikach magmowych, zbudowana jest większość głównego grzbietu tych gór. Na zdjęciu Śnieżka – najwyższy szczyt Karkonoszy. Grzbiet widoczny na pierwszym planie zbudowany jest z karbońskich granitów, natomiast sama Śnieżka – ze skał, które otaczały zbiornik magmowy i uległy przeobrażeniu wskutek oddziaływania wysokich, sięgających 1000 stopni C, temperatur magmy. Dlaczego w karbonie na terenie Europy powstały wysokie góry, zbiorniki magmowe i aktywne wulkany? Był to efekt wielkich kolizji kontynentów i związanych z nimi ruchów górotwórczych. Na mapie świat 310 milionów lat temu, w karbonie. W wyniku kolizji Eurameryki i Gondwany powstał ogromny kontynent Pangea. Na granicy pomiędzy Eurameryką i Gondwaną, które były wcześniej samodzielnymi kontynentami, wypiętrzył się ogromny łańcuch górski, którego część znajdowała się na terenie dzisiejszego Dolnego Śląska. Polska przekroczyła w karbonie równik i znajdowała się w strefie gorącego klimatu równikowego. To właśnie dlatego na obszarze naszego kraju mogły powstać bogate lasy karbońskie. Gromadząca się w nich materia organiczna stała się później węglem kamiennym. Złodzieje wycięli fragment bloku skalnego z unikatowym tropem dinozaura, o wymiarach ok. 1 m na 70 cm. "Nie wiadomo dokładnie, kiedy mogło dojść do kradzieży. Miejsce na terenie kopalni, gdzie są składowane cenne znaleziska, nie jest w szczególny sposób zabezpieczone ani monitorowane" – powiedział prok. Stojak. O tym, że mogło dojść do kradzieży, poinformował właściciela kopalni jeden z odkrywców tropów dinozaura w Borkowicach. "Naukowca zaniepokoiło ogłoszenie zamieszczone na specjalistycznej stronie, że ktoś próbuje wycenić odcisk łapy dinozaura. Do ogłoszenia dołączone było zdjęcie z oficjalnych publikacji na temat odkrycia w Borkowicach" – powiedział prokurator. Podejrzenia profesora okazały się trafne. Kradzież bloku skalnego została potwierdzona i zgłoszona policji. Śledczy szybko ustalili osobę, która zamieściła ogłoszenie. "W tej chwili trwają czynności wyjaśniające, czy ma ona związek z dokonaniem kradzieży, a jeśli tak – to jaki był jej faktyczny udział, i gdzie znajduje się wycięty blok z tropem dinozaura" – powiedział z-ca prokuratora okręgowego. Według prokuratury w kradzieży musiały brać udział co najmniej dwie osoby, ponieważ wycięty blok skalny ważył kilkadziesiąt kilogramów. Śledczy starają się też ustalić, czy rabunek był wynikiem działanie fascynata geologii czy też złodziej działał na zlecenie kolekcjonera. Śledczy podejrzewają, że osoba, która ukradła trop dinozaura musiała dysponować wiedzą specjalistyczną. "Nie jest prosto wyciąć fragment bloku, żeby go nie uszkodzić; trzeba mieć trochę wyobraźni i doświadczenia w tego typu rzeczach" – zaważył prok. Stojak. W lipcu 2021 r. dwaj naukowcy: prof. Grzegorz Pieńkowski oraz dr Grzegorz Niedźwiedzki odkryli w kopalni surowców ilastych w Borkowicach koło Przysuchy ok. 60 bloków z licznymi tropami dinozaurów. Znalezisko ma ok. 200 mln lat. Jak mówił PAP dr Niedźwiedzki "odkryto kilkaset tropów dinozaurów, ale to jest czubek góry lodowej. Bo tych bloków może być nawet 500. To będzie kilka tysięcy tropów dinozaurów. To może być największa kolekcja tropów dinozaurów w Europie". W artykule zamieszczonym w listopadzie 2021 r. w Przeglądzie Geologicznym prof. Pieńkowski oraz dr Niedźwiedzki podali, że największe tropy dinozaurów zarejestrowane dotychczas w Borkowicach osiągają prawie 40 cm długości. Towarzyszą im ślady innych mniejszych drapieżników oraz inne zróżnicowane ślady dinozaurów ptasiomiednicznych. W Borkowicach odkryto też zagadkowe bardzo duże pięcioplaczaste tropy, które prawdopodobnie są świadectwem przemieszczania się tam wczesnych dinozaurów długoszyich. Dla naukowców zaskakujące też było odkrycie kości dinozaurów zachowanych w formie pustek czy odlewów w piaskowcach, usytuowanych ponad warstwą z tropami. Naukowcy podkreślają, że są to najlepiej zachowane ślady dinozaurów dotychczas odkryte w Polsce i jakością zachowania dorównują najlepszym znanym odkryciom z późnego triasu wczesnej jury Grenlandii, Ameryki Północnej, Afryki Południowej czy Chin. Autorzy publikacji zaznaczyli, że do wydobycia innych cennych obiektów konieczny będzie ciężki sprzęt (waga bloków wynosi średnio kilkaset kilogramów, niektóre są kilkutonowe) i znaczne środki finansowe, które mają być pozyskane w ramach projektów samorządowych. Naukowcy mają nadzieję, że tymczasowo zabezpieczone stanowisko dokumentacyjne w Borkowicach zostanie w przyszłości przeznaczone na rezerwat geologiczny i muzeum prezentujące odkryte tropy i kości dinozaurów. Część terenów, na których znajduje się obecnie kopalnia , gdzie dokonano odkrycia tropów dinozaurów, jest dzierżawiona od nadleśnictwa Przysucha. Zgodnie z decyzją rekultywacyjną wydaną przez Lasy Państwowe jeszcze zanim okazało się, co kryje w sobie dzierżawiona ziemia, po zakończeniu wydobycia firma eksploatująca złoże ma zasypać wyrobisko i je zalesić. Teraz, gdy wiadomo, że odkrytych śladów dinozaurów nie można zasypać, toczą się rozmowy pomiędzy stronami, w celu – jak podkreślają Lasy Państwowe – "wypracowania najbardziej korzystnego rozwiązania mającego na celu zachowanie tego cennego znaleziska z jednoczesnym respektowaniem obowiązujących przepisów prawa". Źródło: PAP Banknoty sprzed denominacji. 22 lata temu Polacy zarabiali w milionach [GALERIA] 7 lipca 1994 roku Sejm podjął decyzję o denominacji w kursie 10 000:1. Była ona konsekwencją transformacji ustrojowej i gospodarczej. W latach 1989-1990 wystąpiła hiperinflacja sięgająca 1395 proc. Od 1990 roku Narodowy Bank Polski wprowadzał do obiegu banknoty o nominałach od 20 tys. do 2 mln zł. W czasie denominacji prezesem NBP była Hanna Gronkiewicz-Waltz. To jej podpis jest na pierwszej serii nowych banknotów z 1994 roku | Foto: Jacek Dominski/REPORTER / East News Gdy wskutek reform planu Balcerowicza inflacja spadła poniżej 10 proc. Sejm zdecydował o denominacji z dniem 1 stycznia 1995 roku. Jeden sklep - dwie ceny Przez pierwsze dwa lata można było płacić i starymi, i nowymi pieniędzmi. W pierwszym etapie przede wszystkim wymieniano najniższe nominały. Był to też czas, gdy sklepy podawały dwie ceny. | Jacek Dominski/REPORTER / East News W 1994 roku jedno jajko kosztowało około 2200 zł, czyli w przeliczeniu - 22 grosze, kilogram cukru - 9500 zł (95 groszy), kilogram szynki - 128 000 zł (12,80 zł), a pół litra wódki - 71 500 zł (7,15 zł). W 1994 roku przeciętna pensja w Polsce wynosiła 5 328 000 zł (532,80 zł), rok później - 702,62 zł. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Stare banknoty można było wymieniać do końca grudnia 2010 roku. Dziś mają już wartość wyłącznie kolekcjonerską i sentymentalną. Nie znaczy to, że są bezwartościowe. Dla przykładu, w portalu aukcyjnym za stare 100 zł (dziś: 1 grosz) trzeba zapłacić 5,80 zł (plus koszt wysyłki).

polska sprzed milionów lat